Wszystkie młode mamy borykają się z tą samą presją społeczeństwa i głośno wypowiadanymi komentarzami dotyczącymi różnych aspektów opieki i wychowywania dzieci. Każda napotkana osoba wie lepiej i więcej, czego potrzebuje Twoje dziecko, a co absolutnie powinnaś wyeliminować z jego życia. Zachowaj zdrowy osąd i poznaj 6 mitów dotyczących macierzyństwa.
Narodziny dziecka to z pewnością jedno z najpiękniejszych zjawisk w życiu każdego człowieka. Ale nawet najlepiej przygotowane na ten dzień kobiety, będą spotykać się z wieloma „radami” i „przeświadczeniami” o sposobach zajmowania się najmłodszym członkiem rodziny. Nie da się tego uniknąć, gdyż bliskie nam otoczenie, kierowane troską, będzie próbowało przekazać nam całą wiedzę dotyczącą noworodków, którą sami posiadają.
To wielkie wyzwanie, pełne wyrzeczeń, uwagi i odpowiedzialności. Tuż po narodzinach potomka, częścią mam targają sprzeczne emocje – od ekscytacji i radości, po smutek i zrezygnowanie. Mity, które urosły do rangi prawdy absolutnej, nie pomagają mamom odnaleźć się w tej nowej sytuacji. W rozliczeniu się z nimi pomogła portalowi parenting.pl lek. rodzinny i coach Dominika Wojsz, autorka bloga mamalekarz.pl oraz mamalekarzrodzinny na Instagramie.
Poród naturalny vs Cesarskie cięcie
Jeśli miałaś cesarkę, mogłaś zetknąć się z opinią, że tylko poród naturalny gwarantuje silną więź emocjonalną z dzieckiem. Panuje powszechne przekonanie, że tylko kobiety, które urodziły siłami natury są dobrymi matkami. Matki, które miały cesarkę, a już absolutnie te, które o cesarkę poprosiły uważane są za matki gorszego sortu. Mówi się, że o braku mocnej relacji z dzieckiem, depresji poporodowej i problemach laktacyjnych. Czy jest w tym choć ziarno prawdy? Według opinii krążącej w internecie, ja nigdy się nie urodziłam i urodzin nie powinnam obchodzić, bo przecież zostałam wydobyta. Moja mama urodziła mnie przez cesarskie cięcie. Sama rodziłam dwukrotnie naturalnie i nie uważam, że czyni mnie to lepszą w jakikolwiek sposób. Zawsze bałam się cesarki, bo to poważna operacja i rekonwalescencja po niej jest dłuższa. Macierzyństwo jest wyzwaniem, każdego dnia uczymy się, jak być dobrą mamą. To nie jest test, który można zdać, albo oblać. To droga zaczynająca się w ciąży, na całe życie – powiedziała lek. rodzinny i coach Dominika Wojsz.
Karmienie piersią vs karmienie butelką
Starszego synka karmiłam pół roku piersią a pół roku mieszanką mleczną i przekonałam się, że cokolwiek nie zrobię, zawsze znajdzie się ktoś, komu mój wybór nie będzie odpowiadał. Kiedy karmiłam i mówiłam, że maluch wybudza się w nocy a każdy doradzał mi mieszankę, żebym w końcu mogła się wyspać. Kiedyś się na to skusiłam, zresztą niesłusznie, bo noce nadal nie były przespane. Nagle okazało się, że moja decyzja jest nieodwracalna, a ja zniszczyłam naszą relację. Poza tym pozbawiłam, go mlecznego złota – powiedziała lek. rodzinny i coach Dominika Wojsz.
Słoiczki vs domowe posiłki
W dobie świata, który wciąż za czymś goni, matka kupująca słoiczki nie jest niczym nadzwyczajnym. Mimo to, kobiety, które się na to decydują nie są postrzegane pozytywnie. Argumentem za słoiczkami jest przede wszystkim niechęć do sprowadzanych, chemicznie wspomaganych, warzyw i owoców. Drugim niepodważalnym powodem jest kompletny brak czasu na wymyśle gotowanie w domu, zwłaszcza, gdy rodzice pracują na cały etat lub prowadzą własną firmę. Czy świadczy to o ich lenistwie? Czy matka, która nie gotuje na co dzień, to zła matka? – Nie można powiedzieć, że mama podająca słoiczki jest zła. Najlepiej byłoby hodować warzywka we własnym ogródku. Jednak nie każdy może sobie na to pozwolić. Żyjemy w zagonionym świecie, sama nie raz korzystałam ze słoiczków. Mimo, że jestem zagorzałą fanką BLW [„Baby led weaning”, w skrócie BLW, to metoda karmienia dzieci, która polega na stopniowym odstawianiu dziecka od pokarmów mlecznych – przyp. red.], to zdaje sobie sprawę, iż nie każdy się na tę metodę zdecyduje. Zależy mi, żeby mama przychodząca do gabinetu czuła, że dostała rzetelną wiedzę na temat rozszerzania diety. Zdecydowała co poda dziecku i jak, a ono zdecyduje, ile. Żeby nauczyła się ufać swojemu dziecku, a nie po to, by dać jej zaliczenie z egzaminu na dobrą matkę – powiedziała lek. rodzinny i coach Dominika Wojsz.
Czas dla dziecka vs czas dla siebie
Na młode mamy spada lawina nowych obowiązków, które sprawiają, że jej dotychczasowe życie ulega kompletnej transformacji. Ten, kto sądzi, że małe dziecko to tylko karmienie i przewijanie, jest w ogromnym błędzie. Na świeżo upieczone mamy wraz z opieką nad dzieckiem spadają wszystkie inne domowe obowiązki – pranie, sprzątanie, gotowanie, robienie zakupów i chodzenie na spacery….a najgorsze w tym wszystkim jest to, że każdy dzień jest taki sam. Wobec tak napiętego harmonogramu dnia, w 100% podporządkowanego noworodkowi, kobietom często nie starcza już czasu ani siły na spotkania z koleżankami, wyjścia do kina czy na fitness. Na szczęście, gdy się tego bardzo chce, wszystko można ze sobą pogodzić. Jest to okupione skrupulatną organizacją czasu i posiadaniem planu dnia, ale gdy osiągniemy w tym mistrzostwo, jesteśmy w stanie robić wiele rzeczy po prostu dla siebie. Społeczeństwo wywiera jednak negatywną presję na taki typ kobiet, piętnując je komentarzami typu „powinnaś siedzieć w domu i koncentrować się tylko i wyłącznie na dziecku”. Czy naprawdę tak powinno być? Pokolenie kobiet urodzonych w latach 80-90 drastycznie różni się od poprzednich. Decydujemy się na dziecko później, jesteśmy wykształcone, mamy nieustanny dostęp do wiedzy. Dzięki internetowi możemy poznać opinię bezpośrednio od użytkowników danego gadżetu dziecięcego. Możemy wymieniać się doświadczeniami z innymi mamami na grupach czy forach i korzystamy z tego. Nic jednak nie zastąpi kontaktu bezpośredniego. Tęsknimy za własnym rozwojem, ciężko nam zrezygnować z energii, jaką włożyłyśmy w studia. Chcemy się rozwijać… I dobrze! Pokazujmy dzieciom życie pełne pasji, spełnienia zawodowego. Maluchy uczą się najszybciej na naszym przykładzie, a szczęśliwa, spełniona mama to szczęśliwe dziecko. – powiedziała lek. rodzinny i coach Dominika Wojsz.
Twarda matka vs chwile słabości
Kobiety, które do momentu urodzenia dziecka prowadziły bujne życie towarzyskie pełne przygód, mogą poczuć się mocno sfrustrowane nawarstwieniem codziennych, domowych obowiązków. Chroniczne niewyspanie, zmęczenie codzienną rutyną i brak dotychczasowych rozrywek i przyjemności, może prowadzić do stanu obniżonego nastroju, a w 10-15% przypadków do depresji poporodowej. Wiele osób uważa, że idealna matka nigdy nie jest smutna, zmęczona, zła ani znudzona. Wymaga się, aby na jej twarzy zawsze był uśmiech, a swoje obowiązki wypełniała z radością, bez słowa skargi. Chyba nie trzeba mówić jakie to trudne dla kobiety, która jest niewyspana i sfrustrowana? Otoczenie potrafi być w tej kwestii naprawdę brutalne, komentując wszem i wobec jak powinna zachowywać się perfekcyjna matka. Co zrobić jeśli cierpisz z powodu obniżonego nastroju i nie czujesz się zrozumiana przez najbliższych? Mam wrażenie, że w Polsce funkcjonuje fałszywe pojęcie, że do wychowania potrzeba całej wioski. Otóż rodzina i znajomi chcą wychowywać matkę, a nie dziecko! Każdy! Absolutnie każdy człowiek zasługuje na szacunek, a szczególnie matka. Nie myli się tylko ten, który nic nie robi… Podczas porodu rodzi się nie tylko dziecko, ale też matka. Inaczej jest patrzeć na własną mamę, a inaczej jest się nią stać. Wiele rzeczy robimy po raz pierwszy, więc mamy prawo się mylić. Nie godzę się na to, żeby ktoś mnie, jako mamę krytykował. To ja jestem ekspertem od swojego dziecka, ja znam je najlepiej. Jeśli pytam o zdanie, to w porządku, ale nie godzę się na bezpodstawną krytykę, bez uzasadnienia! – powiedziała lek. rodzinny i coach Dominika Wojsz.
Spanie z dzieckiem vs łóżko dla siebie
Wiele mam/rodziców śpi ze swoimi pociechami, uważając to za absolutnie normalne i naturalne. O ile to nie przeszkadza obojgu rodziców i nie wpływa negatywnie na ich związek, jest to sytuacja w pełni akceptowalna. Zanim jednak zdecydujesz się na spanie z dzieckiem, przemyśl wszystkie za i przeciw. Jeśli karmisz piersią, to spanie z dzieckiem ma same plusy. Uwielbiałam, kiedy synkowie usypiali przy piersi, bo nie musiałam ich dodatkowo lulać do snu. To niesamowita wygoda podczas karmienia, kiedy dziecko samo zgłasza się po mleko, praktycznie nie wybudzając mamy. Nasz starszy syn dość wcześnie wyprowadził się ze wspólnego łóżka. Nie widzę przeciwskazań do współ-spania kiedy maluch jest zdrowy. Jednak wiadomo, że nie jest to optymalna opcja dla odpoczynku nocnego rodziców. Ale cóż… Takie jest rodzicielstwo – troszkę zmęczone, niewyspane i totalnie zakochane w dziecku…kiedy śpi – powiedziała lek. rodzinny i coach Dominika Wojsz.
Źródło:
https://parenting.pl/