Bycie miłym – klątwa czy dobre wychowanie?
Wszyscy dookoła mają Cię za miła i sympatyczną osobę. Nigdy nie odmówisz pomocy potrzebującemu, nawet, jeżeli musisz wówczas samemu dużo poświęcić. Jesteś zawsze uśmiechnięta, układna i dobrze do wszystkich ustosunkowana. W zasadzie nigdy nie ma z Tobą żadnych problemów, bo nie jesteś osobą konfliktową. Tak naprawdę gdziekolwiek mógłby narodzić się konflikt ustępujesz po to tylko, żeby nie robić problemów i odpuścić. Po co komu kłótnie? Jeżeli przedstawiony opis chociaż w części obrazuje właśnie Ciebie to bardzo prawdopodobne, że dopadła Cię klątwa! Klątwa bycia miłą!
Na czym polega ta klątwa?
O zjawisku nazwanym „przekleństwem bycia miłym” w sposób szczegółowy w swojej książce napisała Jacqui Marson. Charakteryzuje ona taką osobę jako kogoś, kto zawsze na pierwszym miejscu stawia potrzeby innych, siebie usuwając w cień. Nigdy nie pozostawią nikogo na pastwę samego siebie, bo przeraża ich perspektywa odmówienia udzielenia pomocy. Może w końcu dojść do tego, że zupełnie o sobie zapomną, bo będą uwikłani w chęć sprostania oczekiwaniom wszystkich dookoła. Niekiedy dochodzi do tak kuriozalnych sytuacji, że osoba taka potrafi przepraszać nawet w sytuacji, gdy to jej wyrządzono krzywdę.
Taka postawa ma swoje źródło w dzieciństwie. Zwłaszcza dziewczynki wychowywane są w przymusie bycia miłą i grzeczną. Nie do pomyślenia jest, by sprawiały komukolwiek problem, dlatego nawet, gdy coś je trapi, wolą zachować tę informację dla siebie, żeby nie sprawiać problemu najbliższym. Kiedy na przyjęciu rodzinnym ktoś jej sprawi przykrość nie mówi o tym, żeby nie psuć ogólnie panującej atmosfery. Pragnie tylko tego, aby rodzice byli dumni, że ich córeczka jest tak grzeczna i dobrze wychowana, dzięki czemu zyskuje sobie przychylność innych.
Grzeczna dziewczynka – układna i spolegliwa kobieta
Ten sposób wychowywania sprawia, że w dorosłym życiu stajemy się ustępliwi aż do bólu. A ludzie z bardzo perfidny sposób potrafią to wykorzystać. Efekty będą widoczne na każdej płaszczyźnie życia osoby dotkniętej klątwą bycia miłą, a niekiedy jedynie w wybranych sferach życia. W pracy nigdy nie odmówi szefowi, chociaż ten dokłada jej tyle obowiązków, że nie jest w stanie się z niczym wyrobić, w dodatku pracownicy spychają na nią prace, których samemu nie wykonują. W domu jest miłą mamusią, która zawsze ostatecznie ulega dziecku nieustannie stawiającemu na swoim.
Zachowania te są też bardzo widoczne w relacjach damsko – męskich. Z wpojonych w dzieciństwie zasad wynika, że aby rozkochać w sobie mężczyznę musi być mu usłużna i zgadzać się na wszystkie jego zachcianki. Nawet gdy samemu nie ma już siły, jemu nigdy nie odmówi przygotowania kolacji, posprzątania, czy wyprania brudnych ubrań. Boi się, że gdy odmówi, to tylko rozgniewa ukochanego, co ostatecznie może doprowadzić do rozstania. I to z jej własnej winy, bo przecież to ona się postawiła…
Nie „musisz” – „możesz”!
Główną rolę w takim zachowaniu odgrywają tzw. „przekonania kluczowe”. Ich rozpoznanie sprawia, że problem „przekleństwa bycia miłym” będzie łatwiejszy do zdiagnozowania. Jeżeli pierwsza myśl w większości sytuacji zaczyna się od „muszę”, „powinnam”, „zawsze” to najprawdopodobniej mamy do czynienia właśnie z tym zjawiskiem. Osoba nadmiernie miła przy każdej okazji do udzielenia pomocy będzie myślała „powinnam to zrobić”, „muszę mu pomóc”, „nie mogę nikomu sprawić problemu”. Wbrew własnym potrzebom poświęca się dla innych w myślach sądząc, że wykazuje się heroizmem, a tego właśnie się od niej oczekuje.
Nie da się jednak być miłym nieustannie. Emocje, które towarzyszą tym sytuacjom, a nie są uzewnętrzniane, kumulują się w środku. A gdy jest ich już dostatecznie dużo po prostu eksplodują. Wtedy właśnie, zazwyczaj, dostaje się ludziom zupełnie nieoczekiwanie. Taka osoba potrafi dać im ujście w najmniej oczekiwanych momentach. Wybuchami złości podczas stania w korkach, niepohamowanym atakom wściekłości na przypadkowych osobach, jak ekspedientka w sklepie, kasjerka.
Moment przełomowy
Wreszcie dochodzi do takiego momentu, kiedy mówimy sobie „dosyć!”. Zazwyczaj dzieje się tak za sprawą doświadczenia, które jest dla nas sytuacją graniczną: wypadek, choroba. Bardzo często nierozładowane emocje doprowadzają do całkowicie realnych chorób, na jakie zapada nasz organizm: nerwica, choroba żołądka. Warto więc zastanowić się dużo wcześniej, czy przypadkiem nie trzeba zacząć o siebie dbać i chociaż trochę spróbować się zmienić.
Psycholog Jacqui Marson radzi, aby zastosować metodę „małych kroczków”. Należy rozpisać sobie kilka drobnych zachowań, które będą dla nas przełomowe, jak na przykład zwrócenie delikatnie uwagi komuś, kto potrącił nas biegnąc chodnikiem. Następnie zabranie głosu na zebraniu służbowym po to tylko, żeby nie siedzieć jak zwykle cicho, jak mysz pod miotłą, żeby tylko nie sprawić nikomu problemu. Krok po kroku należy stawiać sobie coraz trudniejsze zadania. Ostatecznie przyjdzie też czas na to, żeby odmówić współpracownikowi, gdy ten będzie się starał przerzucić na nas część swoich obowiązków. Podobne metody należy stosować także w życiu osobistym.
Bardzo przydatne w walce z „klątwą bycia miłą” jest Karta Praw Podstawowych sporządzona przez Anne Dickinson. Do najważniejszych z nich należy:
- Masz prawo być sobą,
- wyrażać uczucia,
- błądzić,
- odmawiać,
- zmieniać zdanie,
- mówić „nie rozumiem”,
- stawiać siebie na pierwszym miejscu,
- nie być zależną od cudzej aprobaty,
- nie czuć się odpowiedzialną za problemy innych.
Nie zapominaj o sobie!
Kolejnym krokiem w leczeniu omawianego schorzenia jest skupienie się na sobie samym. Kiedy już nauczymy się odmawiać w drobnych sprawach postarajmy się znaleźć w codziennym życiu sytuacje, które pozwolą nam podnieść własną samoocenę. Nawet, jeżeli nasze zachowanie nie przypadło komuś do gustu ważne, żebyśmy sami ze sobą czuli się dobrze. Nie oznacza to oczywiście, że należy zupełnie wyzbyć się empatii. Ważne, żeby umieć wszystko wypośrodkować tak, żeby swoim zachowaniem nie krzywdzić ani innych, ani samego siebie.
Źródła: stylzycia.newsweek.pl, styl.pl, psychologia.net.pl