Na czym polegają „wojny matek”?
Nawet jeśli nie jesteś jeszcze rodzicem, z pewnością byłeś świadkiem ostrej wymiany zdań na temat opieki i wychowywania dzieci. Jeśli natomiast posiadasz dzieci i nikt do tej pory nie udzielał Ci „życzliwych” rad, to najprawdopodobniej mieszkasz w głuchej dziczy bez kontaktu ze światem zewnętrznym Dzisiejszy artykuł dedykujemy drażliwym tematom związanym z dziećmi.
Ciężko lub praktycznie niemożliwe jest unikanie rozmów o dzieciach, zwłaszcza jeśli się potomstwo posiada. Są jednak tematy tak konfliktogenne, że Amerykanie zdecydowali się nadać określenie takim kłótniom. I tak powstała nazwa „mommy wars” („wojny matek”), która oscyluje wokół rodziców, którzy są tak pewni swojego zdania w kwestii opieki i wychowywania, że są gotowi pójść za nie na wojnę. Brzmi śmiesznie? Owszem, ale znalezienie się w oku cyklonu takiej awantury, nie jest już takie zabawne. Zwłaszcza jeśli jesteś „świeżym” rodzicem, a zaatakują Cię rodzice z „dłuższym stażem”, którzy będą zachowywać się jakby pozjadali wszystkie rozumy. Poniżej przedstawiamy listę tematów, których lepiej nie podejmować na przysłowiowym placu zabaw – chyba, że akurat masz ochotę wysłuchać litanii wiedzących lepiej niż Ty.
-
Karmienie piersią vs karmienie butelką
Jeśli masz ochotę na wojnę, wystarczy, że powiesz, że karmisz butelką „z wyboru”. Jeśli będą Cię w tym momencie otaczać matki, które karmią wyłącznie piersią – reakcja może być wybuchowa. Przekonanie, że kobieta powinna karmić dziecko piersią jest bardzo głęboko zakorzeniona w naszej kulturze. Wystarczy przeczytać pierwszą lepszą książkę o opiece nad niemowlęciem, posłuchać położnej na szkole rodzenia lub porozmawiać z ginekologiem. Wszyscy jak jeden mąż, będą przekonywać Cię, że to jedyne słuszne wyjście. Oczywiście, ogromu zalet karmienia piersią, nie da się podważyć i to zupełnie zrozumiałe, jak wielu zwolenników ma ta metoda. Jednak „butelka” nie powinna być traktowana jak zło ostateczne i temat tabu, ponieważ ma swoje zalety i czasem jest jedynym wyjściem z sytuacji. A jeśli jest wyborem, nikt nie powinien się do tego wtrącać. Do metody karmienia dołóż jeszcze takie kwestie jak: kiedy odstawić dziecko od piersi? czy karmić piersią w miejscach publicznych? czy odciągać pokarm? co jeść podczas karmienia piersią? – jeśli nie wierzysz, zadaj pytanie wśród matek.
-
Poród naturalny kontra cięcie cesarskie
Znane są historie kobiet, które mimo silnych chęci urodzenia dziecka naturalnie, kończyły na stole operacyjnym, a następnie popadały w głębokie przygnębienie, że nie są „prawdziwymi” matkami. Takie przekonanie ma swoje źródło w kolejnym zakorzenionym w nas stereotypie, że tylko poród naturalny jest jedynym właściwym sposobem przyjścia na świat potomka. Oczywiście dopuszczamy w swoich głowach, że w sytuacji zagrożenia życia kobiety czy dziecka, trzeba poddać się operacji, jednak „umawianie się” na cesarkę pozostaje w naszym społeczeństwie tematem tabu. Cesarka to pójście na łatwiznę i szereg „niedogodności” dla nowonarodzonego dziecka, bo wiadomo, że to, co naturalne to najlepsze. Nie hołdujesz takim poglądom? Możesz nie spodobać się matkom w piaskownicy, które urodziły naturalnie. Jeśli zażyczyłaś sobie cięcia, co również powinno pozostać tylko i wyłącznie Twoim wyborem, nie wywołuj wilka z lasu chwaląc się tym całemu światu
Zarówno jedna, jak i druga metoda, spotka się z falą hejtu – zwłaszcza w pierwszych tygodniach i miesiącach życia dziecka. Śpi samo w oddzielnym pokoju? – zaniedbujesz go, nie dostaje wystarczającej dawki miłości i czułości, a może nie usłyszysz go w nocy jak płacze? Śpi z Tobą? – nie odzwyczaisz go od tego, możesz go przygnieść/udusić kołdrą, jesteś zbyt leniwa na odkładanie go do łóżeczka, robisz to dla swojej wygody itd. To kolejna kwestia, która powinna pozostać wyborem rodziców, którzy decydują się na jedną z opcji kierując się indywidualnym podejściem do swojego dziecka.
-
Metoda „na wypłakanie” kontra noszenie na rękach
Może wstrzymaj się z wygłaszaniem opinii, ze stosujesz popularną metodę znoszenia dziecięcego płaczu poprzez pozostawienie go samemu sobie, aż się uspokoi. Nie reagujesz na płacz dziecka? To nieludzkie, brak Ci instynktu macierzyńskiego, krzywdzisz dziecko, a płacz nieutulony pozostawia głębokie rany nawet dla psychiki dorosłego. Z drugiej strony stoi sztab matek, które są w pełnej gotowości do startu na nawet najmniejsze kwęknięcie swojego malucha. Dziecko pisnęło? Biegnę na złamanie karku, aby je pocieszyć. O tej metodzie też nie warto rozmawiać w tłumie – spotkasz się z opinią, że z pewnością rozpuścisz dziecko, które nie da Ci żyć i już zawsze będziesz musiał je nosić na rękach.
-
Domowe jedzenie kontra ze sklepu
To kolejna sporna kwestia wywołująca huragan. Zwolenników gotowych słoiczków, jest tak samo wielu jak przeciwników. Ci, którzy mają na to czas i chęci, wolą przygotowywać dziecku posiłki od A do Z samemu, mając na uwadze dobro dziecka, którego żywienie chcą w pełni kontrolować. Druga strona barykady to rodzice, którzy nie mają wystarczającej ilości czasu, aby stać w sklepie i kuchni godzinami, aby dobrać odpowiednie produkty i głowić się nad różnorodnymi posiłkami. Wolą zaufać spożywczym korporacjom i podać dziecku przebadane produkty. A jak ma się do tego kwestia wprowadzania stałych pokarmów do diety? Przed czy po 6 miesiącu życia? Ile dobrych rad usłyszałeś już do tej pory od mamy, babci i „wyedukowanej, młodej, znajomej matki”? Trudno rozstrzygnąć ten spór i tak naprawdę, nie powinno się nikomu zaglądać do garnków. Ważne, aby dzieci były najedzone i szczęśliwe.
-
Matki pełnoetatowe vs pracujące
Chcesz wojny na tym tle? Zadaj pytanie kto ma trudniej – matka pełnoetatowa czy matka pracująca? Dolej oliwy do ognia, zastanawiając się na głos czy matka powinna zostać z dzieckiem w domu czy też jak najszybciej wrócić do pracy? A co powinien zrobić ojciec? Pracować czy wykorzystać urlop tacierzyński? W Stanach Zjednoczonych temat jest tak gorący, że powstała na ten temat osobna książka licząca ponad 350 stron!
-
Szczepienia kontra antyszczepionkowcy
Jeśli nie chcesz utonąć w fali informacji na temat wad i zalet szczepień oraz braku szczepień – omijaj temat szerokim łukiem. Jeszcze parę lat temu, kwestia ta nie była tak szeroko podnoszona przez rodziców małych dzieci, jednak z każdym rokiem szeregi antyszczepionkowców rosną w siłę i próbują edukować wszystkich wokół. My, urodzeni przed 90 rokiem, byliśmy szczepieni taśmowo i nikt nikogo o zdanie nie pytał. Teraz toczą się otwarte wojny na tym tle i dzieci nieszczepionych jest już na tyle dużo, że niektóre żłobki i przedszkola nie wpuszczają takich dzieci do swoich budynków. W Stanach Zjednoczonych sprawa jest na tyle burzliwa, że ruszając kwestię szczepień z pewnością spotkasz się z dyskusją o poziomie rtęci, hierarchii leków, studiach medycznych, autyzmie, Jenny McCarthy, rządowych spiskach i prawach człowieka. W Polsce zaczyna robić się podobnie. Jak się uchronić? Zachowaj dystans i nie poruszaj drażliwych tematów.
Źródło:
https://kobieta.onet.pl/