Jak wydostać się z Nibylandii?
Dzieciństwo z reguły powinno trwać ok. 10-12 lat. W tym czasie rozwija się nasza osobowość, system wartości, emocjonalność. Gdy ten okres minie, powoli zaczynamy wdrażać się w dorosłe życie i brać na siebie ciężar coraz większej odpowiedzialności nie tylko za siebie, ale i za innych. Większość osób rozwija się właśnie w ten sposób, jednak nie wszyscy. Kto z nas nie zna osoby, która jest wiecznym dzieckiem? Zachowuje się dziecinnie i wcale nie zapowiada się, że kiedykolwiek dorośnie. Bycie wiecznym Piotrusiem Panem odpowiada jej w stu procentach.
Syndrom Piotrusia Pana
Zjawisko to najczęściej dotyka mężczyzn. Baśniowa postać, od której wzięła się jego nazwa, czyli Piotruś Pan, to chłopiec, który uciekał przed dorosłością do wyimaginowanej krainy. Współcześnie mężczyźni nie uciekają do innych światów, starają się jednak w tym, w którym żyją, nie rezygnować ze swojego beztroskiego życia, chłopięcego uroku i braku odpowiedzialności. Najczęściej objawia się to ogólnym stylem, jaki przyjmują. Do głowy im nie przychodzi, a wręcz przyprawia o ciarki na plecach, myśl o założeniu rodziny. Najczęściej ani im się śni nawet wyprowadzka ze swojego rodzinnego domu.
Ten właśnie aspekt jest głównie brany pod uwagę przez osoby, które tworzą statystyki i badają syndrom współczesnego Piotrusia Pana. Na podstawie przeprowadzonych badań ustalono, że w Polsce żyje ok. 2,5 „Piotrusiów Panów” w wieku do 35 lat. Wynik jest przerażający, bo świadczy to o tym, że jesteśmy na 2. miejscu w Europie, a wyprzedzają nas tylko Włochy, gdzie aż roi się od tamtejszych „mommoni”.
Innymi cechami dorosłych chłopców jest brak zaangażowania i chęci budowania trwałych związków. Charakteryzują się też lekkomyślnością, impulsywnością, składaniem obietnic bez zamiaru ich spełniania. Nie myślą o swoich obowiązkach, a nawet rzadko kiedy przykładają do nich jakąkolwiek wagę. Zazwyczaj są bardzo narcystyczni i egocentryczni. Liczą się wyłącznie ich własne potrzeby, a cały świat powinien stanąć na głowie, by je zaspokajać.
Nie tylko w Europie
Zjawisko to nie wywodzi się jednak ze starego kontynentu. Termin kidults (dorosłe dziecko) powstał w latach osiemdziesiątych w Stanach Zjednoczonych. Zamiennie stosowano także takie nazwy jak „twixters” lub „boomerangers”. Badania tam przeprowadzone dotyczyły dorosłych mężczyzn, którzy wprawdzie opuszczali swoje domy, aby studiować w wielkich miastach, jednak po zakończonej nauce znowu wracali do rodziców. W Japonii o takich osobach mówi się „otaku”. Tam również podobny typ zachowania nie jest obcy tamtejszym dorosłym chłopcom. Ich zatapianie się w dzieciństwie charakteryzuje się całkowitym podporządkowaniu życia dziecięcym pasjom takim jak gry komputerowe czy anime.
Dlaczego problem dotyka zwykle mężczyzn?
Odpowiedź jest banalnie prosta. Ponieważ od kobiet wymaga się dużo więcej. Przede wszystkim musi być ona odpowiedzialna. Jeżeli zajdzie w ciążę to zwykle ona bierze na siebie ciężar wychowania dziecka. Mężczyzna może po prostu zniknąć. Niekoniecznie kompletnie ze świata danej kobiety, wystarczy że mentalnie wciąż będzie uciekał do swojej Nibylandii.
Usprawiedliwieniem dla mężczyzn mogą być badania przeprowadzone niedawno przez brytyjskich naukowców. Dowiedli oni, że płeć piękna swoją pełną dojrzałość osiąga w wieku 32 lat, natomiast płeć przeciwna dopiero w wieku 43 lat. Wynika to z faktu, że o kobiecie jako osobie dorosłej zaczyna się mówić wówczas, gdy zostaje matką. U mężczyzn ten wyznacznik jest dużo bardziej rozmyty. Dziś nikt nie chce zbyt szybko dorastać, a odpowiedzialne decyzje, takie jak małżeństwo czy rodzicielstwo, odkładamy na później. Umiejętność podejmowania tak trudnych i ważnych decyzji nabywana jest z czasem. Dużo łatwiej jest żyć w pełnej niezależności. Jednak nie może to trwać w nieskończoność i kiedyś ten etap trzeba zakończyć. Jeżeli nie samodzielnie, to za pomocą psychoterapeuty.
We współczesnym świecie mądrość i dojrzałość nie jest już aż tak szanowana. Dziś nikt nie dąży do tego, by być głową i autorytetem rodziny. Zalewający nas zewsząd kult młodości doprowadził do tego, że każdy chce być dzieckiem jak najdłużej. A chyba nie tędy droga…
Źródła: www.psychologia.net.pl, www.polityka.pl, www.poradnikzdrowie.pl